❋ ❋ ❋
Tego mu zawsze brakowało, na co dzień w domu… Ciszy i
spokoju w tej bezludnej głuszy, gdzie nikt nie mógł mu dyktować rozkazów i
niczego nakazywać. Nie było tu nikogo, kto by w niego wątpił.
Przechadzał się cicho z wprawą prawdziwego myśliwego
nasłuchując i wypatrując jakiejś zwierzyny, którą mógłby wymienić na lepsze
buty. Oczywiście musiałby wymyślić jakąś bajeczkę dla rodziców, bo skąd ,,taki
mały i nieporadny’’ chłopak mógłby zdobyć coś na wymianę.
Gdy znów o tym pomyślał przyśpieszył kroku rezygnując z
dzisiejszego polowania. Był zbyt zdenerwowany, aby się uspokoić i zapolować.
Chciał przechadzać się gwałtownie wydeptaną przez siebie ścieżką łamiąc gałązki
i robić hałas.
Po kilku minutach marszu Jack zdał sobie sprawę, że pierwszy
raz od dawna świeci tak intensywne słońce. Było tak silne, że jego promienie
przedzierały się przez całkiem zmarznięte i gęste korony tutejszych drzew.
Ciągły mrok zmienił się w rozjaśnioną światłem przyjemną oazę.
Jack nie sądził, że dzisiaj się uśmiechnie, ale udało mu
się. Dawne zdenerwowanie i natrętne myśli opuściły jego obolałą głowę i teraz
mógł wypełnić ją pozytywnym nastawieniem.
Myśląc intensywnie, o tak ładnej pogodzie doszedł do
wniosku, że dzisiaj zapuści się głębiej. Ostatnio od Lodowych Jaskiń dzieliła
go mila. Teraz zamierzył się na mały rekonesans w tym nieznanym mu miejscu.
Przyśpieszył już do wolnego truchtu i po niespełna
półgodziny dotarł na miejsce.
Z szerokiej palisady grubych pni drzew wyłoniła się niczym
góra lodowa ciekawa formacja z lodu.
Wyglądało to jakby ktoś wywoził całe bryły zmarzniętej na
kość wody, aby po chwili namysłu wyrzucić ją do lasu.
Może wyglądało to jak pozostałości po lawinie z Lodowego
Wierchu, ale Jacka to niesamowicie interesowało. Bez zastanowienia i zbędnych
mu teraz rozważań zaczął się powoli zbliżać.
Nie ufał otaczającemu go widokowi, więc zachowywał czujność
i przeczesywał wzrokiem najmniejszy głaz.
Gdy zbliżył się na tyle, aby dotknąć palcami jednego z
kamieni coś się poruszyło u góry jednego z wierzchołków poruszając niestabilne
kamienie, które z głośnym łoskotem zaczęły sunąć prosto na niego.
Jack szybko skoczył do tyłu tylko o centymetry unikając
zgniecenia.
Potkną się niechcący o jakiś wystający korzeń i grzmotną z całych
sił w stwardniałą od zimna ziemię. Przed oczami tańczyły mu mroczki, jak na
prywatnym koncercie, a w głowie mu dudniło, jakby lodowa lawina znów staczała
się po zboczach jego głowy.
Po minucie leżenie i odmrażania sobie tyłka wstał powoli
czując tępe pulsowanie z tyłu głowy. Dotknął lekko palcami bolącego miejsca
wyczuwając coś ciepłego i mokrego. W powietrzu czuć było metaliczny zapach
przypominający…
Zaalarmowany przeniósł gwałtownie dłoń by się przyjrzeć i
dostrzegł czerwień, która spływała z jego dłoni powolnymi kroplami.
-Cholera!- Syknął zdenerwowany. Czuł jak mały wodospad
czerwonej cieczy spływa mu po głowie na plecy i tak na ziemie zmieniając po
drodze ich kolor na swój własny.
Przeklinał w duchu głupią lawinę i ten korzeń, o który się
potknął.
Bez zastanowienia rozsuną kurtkę, pod którą miał gruby sweter,
który także wylądował na stercie, by wreszcie pozostawić Jacka w samej
podkoszulce.
Oderwał od niej spory kawałek materiału i przyłożył go
szybko do głowy.
Czuł jak materiał już po chwili robi się cały mokry, a
mroczki powróciły z zawrotami głowy.
Jack nie wiedząc, co zrobić myślał intensywnie do chwili,
gdy coś zwróciło jego uwagę.
Coś mignęło między drzewami by nagle po prostu zniknąć
pośród brązu pni drzew.
Jack wiedział, że może być to w najlepszym wypadku jakiś
myśliwy, a w najgorszym dzikie zwierze. Niestety na tym kończyły się
możliwości, a ta druga była bardziej prawdopodobna. Nikt z myśliwych nie
wyruszyłby od razu po wczorajszej śnieżycy do tak oddalonego od wioski miejsca-
no prawie. Tropy zostały przykryte, a na nowe trzeba poczekać kilka godzin, by
można było coś wytopić. Więc Jack został zdany na łaskę wygłodniałych zwierząt,
które nie polowały przez kolejny kaprys tego przeklętego miejsca.
Ale co je
zwabiło właśnie do niego…
-Krew…- Stwierdził poruszony.- Zwabiła je moja krew.
Zmarszczył gniewnie brwi za swoją głupotę i zaklął jeszcze
przez wciąż cieknący lej otwarty mu w czaszce.
-Moja tępa obolała głowa.-Mruknął jeszcze, gdy zaczął się po
woli podnosić. Zakręciło mu się groźnie w głowie, ale po minucie oczekiwania
zyskał pewność i równowagę.
Nie cieszył się długo, bo coś w głębi lasu wydało
przerażający ryk.
-Niedźwiedź.- Syknął załamany.
Rozglądał się gorączkowo myśląc, co zrobić. Dostrzegł
oderwany konar drzewa, pojedyncze jaskinie i nikogo, kto mógłby coś wymyślić za
niego. Niestety jego obolała głowa, była teraz kiepska w myśleniu o
najprostszych sprawach- takich jak np. Przeżycie Tu!
Słysząc kolejny złowieszczy ryk, tym razem bliższy zadziałał
instynktownie ruszając szybko do oderwanego przez burzę konara. Chwycił go
mocno i zaczął go ciągnąć do jaskiń.
Nie wiedział czy uda mu się dopchać ten ciężki badyl na taką
wysokość, ale to była jego jedyna szansa.
Gdy powalił balas na ziemię pobiegł jeszcze szybko po swoje
pozostawione koło czerwonej kałuży ubrania.
Czuł, że jego głowa nie krwawi już tak mocno, ale krew wciąż
ściekała na ziemie zostawiając wyraźne tropy, jakby prosiła tylko o to, aby
Jacka coś wreszcie zżarło w tym lesie.
Przy schylaniu po ubrania świat znów zawirował, a
dobiegającemu przedtem odgłosowi zwierzęcia towarzyszyły dźwięki przedzierania
się przez gęsty las- wszystko to jednak przez krótki moment wydawało mu się
słyszalne jakby znajdował się pod wodą.
Jack nie zważając na swój stan pobiegł w stronę Jaskiń
zataczając się lekko i próbując znów nie upaść.
Nałożył z powrotem ubrania i chwycił mocno konar za jedno z
rozgałęzień zaczynając się z nim wspinać do najbliższej jaskini.
To wyzwanie było jeszcze trudniejsze niż przypuszczał.
Spinał się powolnie i mozolnie ciągnąc jedną ręką konar, a drugą próbując pnąc
się w górę. Mięśnie mu drżały od wysiłku i czuł pot mieszający się z krwią na
jego ciele.
Gdy dotarł do pierwszej jaskini na wysokości około czterech
metrów o idealnym wejściu wepchnął się szybko do środka klinując wejście
konarem.
-W samą porę…- Mruknął jeszcze słabo zanim spośród drzew
wyłonił się duży na dwa metry brunatny niedźwiedź.
Węszył zapamiętale wokół i nakierowywał swój wielki łeb w
różne strony. Jack jeszcze nigdy nie widział tak groźnego zwierzęcia i to z tak
bliska. Ścisną mocno swój nóż przy pasie szukając otuchy.
Zwierze nie wyglądało jakby miało zamiar szybko opuścić tą
polanę. Podeszło ostrożnie do pozostawionej przez Jacka kałuży swojej krwi.
Niedźwiedź zaciągną się jej zapachem i warknął wciąż
szukając niebezpieczeństwa. Jack widząc jak ten niedźwiedź niemal delektuje się
jego zapachem zmarszczył gniewnie brwi. Miał nadzieję, że jeśli jej spróbuje,
dostanie rozwolnienia na miesiąc.
Podążał przez chwilę małymi kroplami wytaczającymi dawne
ścieżki Jacka, aż doprowadziły go do Jaskiń.
Zwierz warknął niemal zadowolony i spojrzał do góry.
Jack niemal sapną widząc, dlaczego ten niedźwiedź był aż tak
zapamiętany w szukaniu odpowiednich woni. Jego oczy były pokryte bielmem, które
zabrało mu zapewne wzrok.
Niedźwiedź widocznie już wyczuł i usłyszał Jacka, ale tylko
rozczarowany warknął na stertę lodowych skał i zaczął się kierować z powrotem w
stronę drzew.
Jack nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymuje powietrze do
czasu, gdy zaczął się dusić. Zrobił kilka odprężających wdechów rozglądając się
czy już jest bezpiecznie.
Nie wiedział, co zrobić.
Tkwił w tej jaskini leżąc na
powierzchni lodu czując, jak stopniowo jego ciało się wyziębia, a rana z tyłu
głowy pulsuje tępo dając o sobie znać.
Dzięki matce wiedział, że takie rany są bardzo poważne, a do
tego przebywanie na mrozie, gdy stracił tak dużą ilość krwi mogło go zabić.
Nie wiedząc, co robi zaczął się cofać w głąb jaskini. Nie
widział czy znajdzie tam szybko jakiś koniec, bo leżał na skalnym podłożu
całkiem płasko szukając jakiejś wyższej szczeliny, aby móc wstać.
Po chwili zaczął się usuwać na dół. Wrzasną przerażony, gdy
jego nogi zawisły nad ziemią, a rękami szukał pomocy.
Złapał się wąskiej półki i czuł, że palce mokre od krwi
ześlizgują się powoli i nieubłaganie przyświadczając o jego losie.
Poczuł tylko oderwany fragment lodu, który pozostał mu w
dłoni, gdy zaczął spadać….
❋ ❋ ❋
Nie wiem, czy wam się podobało, ale chociaż Olaf odnalazł pierwsza komentarze.
Dziękuję wam za nie- odwdzięczę się.
Jeśli zastanawiacie się kiedy Jack no- trochę urośnie z tych 10 lat do 16-17, to mogę wam powiedzieć, że to przed ostatni rozdział przed tym momentem.- hihi!
Ach jak te dzieci szybko rosną.
Dzięki, że mnie czytacie, Zamrażam!!!
❋ ❋ ❋
Mroźny chuch- jak z reklamy gumy Orbit!
No hey ! ^^
OdpowiedzUsuńCzytam już twojego trzeciego bloga!
Piszesz naprawdę dobrze.
Twoje historie są pomysłowe i ciekawe.
Twoje twory czytałam już dawno, no oprócz tego, bo niedawno go założyłaś. Ale pozostałe blogi czytam z wielką chęcią. Czytając twojego pierwszego bloga jeszcze nie prowadziłam życia bloggera, więc nie komentowałam, a teraz mam pewne problemy z komentarzami, co mnie trochę WKURZA.. Ale chciałam ci powiedzieć, że czytając pierwszą historię myślałam, że pisze ją jakaś młoda pisarka. Naprawdę, Ja mówię szczerze! Wszystkie słowa były dobrze dobrane, przez co tworzyły świetną kompozycję. I tu jest tak samo. Aż przyjemnie się czyta takie opowieści. No, ale krytyczka też musi być :
Emm.. co tu napisać?.. Popełniasz czasami błędy, ale przecież je popełnia każdy :P .
No i piszesz strasznie (cenzura) dobre historie!!
PS. Twój blog "Serce z lodu" jest jeszcze prowadzony? A jeżeli tak, to kiedy tam będzie nowy rozdział? Bo ja czekam i czekam.. i będę dalej czekać i czekać wytrwale... XD
PS2. Nie zabijesz za reklamę mojego bloga? :
http://odnienawisci-p-p-domilosci.blogspot.com/
PS3.Masz już BARDZO DAWNO stałą czytelniczkę na swoich blogach *.*
PS4.Czekam na next'a!
PS5.Ale się rozpisałam, no ale za tyle "niewidzialnych komentarzy" myślę, że chociaż trochę nadrobiłam.
PS6.O.O - Matko!! Jak duzio tych ps-ów !!
PS7.Dobra kończę bazgrać...
PS8. PA!
PS9. Yo soy el primero ? (z hiszpańskiego - Jestem pierwsza? Koffam hiszpański!)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam niecierpliwie na następny.
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Strasznie spodobało mi się to opowiadanie w sumie jak wszystkie twoje ^^ Naprawdę ślicznie piszesz i masz wspaniałe pomysły :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że będzie szybko :*
OdpowiedzUsuńA kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LA! Więcej tu: http://elsastraznikiem.blogspot.com/2015/09/la.html
OdpowiedzUsuń